Wczoraj zrobiłem gołąbki, które będę jadł jeszcze pewnie przez dwa dni. Więc dzisiaj tylko odgrzewanie (no i wiadomo, coraz lepiej na kubkach smakowych). No ale ten weekend spędzam z moją córcią, która na moje gołąbki nawet spojrzeć nie chciała. Rozmowa wyglądała mniej więcej tak:
– Ninka a może zjesz gołąbka? (zdecydowanie naiwne pytanie, ale musiałem je zadać)
– Nie.
– A jadłaś kiedyś gołąbka, może by Ci posmakował?
– Jadłam. W szkole (Ninka chodzi do zerówki). Były ohyyyyyyyyydne.
No i sprawdza się moja teoria, że chęć do jedzenia gołąbków, w wieku młodzieńczym skutecznie zabija szkolna stołówka, podając je z okropnym sosem pomidorowym. Nie jest tak, że ja nie wiem, co Nika lubi jeść? Więc byłem przygotowany. Nie jest to skomplikowana wiedza, co możecie zrozumieć czytając o czym rozmawialiśmy przy obiedzie:
– Tatuś, a powiedz coś czego ty nie lubisz i też ja nie lubię (średniej trudności pytanie, trzeba wymyślić czego się samemu nie lubi, Ninka nie lubi prawie nic)?
– Bobu nie lubię.
– Ja też. Powiedź coś jeszcze?
– Papryki faszerowanej.
– Świetnie. A teraz powiedź coś, czego ty nie lubisz, a ja lubię (mega trudne pytanie)?
– Ninka, ja nie lubię jajek niespodzianek.
– Nieeeee, ale nie może być słodkie, takie na obiad.
– Poddaje się…
No właśnie. Gotowanie dla Ninki jest raczej monotonne, ponieważ jest raptem 5 potraw, które lubi. Właśnie jedną z nich są filety drobiowe (w sumie mało istotne czy z piersi kurczaka czy indyka), a do nich mizeria (lub wersja ze słodką tartą marchewką) i puree ziemniaczane (ale takie proste puree).
Oczywiście są to dania niezwykle proste w przygotowaniu, szybkie. W sumie taki standard obiadowy z knajpy („co macie dla dzieci?”, „kurczak w panierce z frytkami i mizerią”), tylko bez frytek, bo Ninka nie lubi (co ciekawe) też frytek. Każdy spokojnie zrobi to danie, a wpis jest tylko po to, żeby być może zmotywować do skoczenia do sklepu po filet z indyka, zamiast po zestaw dla dzieci z McDonalds.
Metryczka:
Czas przygotowania: 20 minut
Dla ilu osób: dla jednej sześcioletniej córeczki
Ile to ma kalorii: Ninka kalorii jeszcze na szczęście liczyć nie musi
Składniki na stripsy z fileta z indyka:
- 15 dkg świeżego fileta z piersi indyka
- 1 kurze jajo
- szczypta soli
- pół szczypty czarnego mielonego pieprzu
- tarta bułka
- oliwa z oliwek
Dodatki (ziemniaczane puree oraz mizeria na słodko):
- 1/3 długiego zielonego ogórka
- jogurt naturalny
- 2 średniej wielkości ziemniaki
- pół łyżki masła
- sól
- cukier
Przepis (tato weź się do gotowania):
Żeby zmieścić się w czasie, oczywiście ustalam pewną kolejność czynności. Wygląda to mniej więcej tak.
Zaczynam od obrania ziemniaków i wstawieniu do osolonej wody (bez przesady z tą solą, ziemniaki są tylko dwa). Stawiam na niewielkim ogniu (akurat w 18 minut będą gotowe). Myję mięso z indyka i kroję na wąskie paski. Wkładam do miski i lekko solę i dodaję niewielką (bardzo niewielką ilość pieprzu, bo Ninka wyczuje każdą ostrzejszą przyprawę, jeśli jej będzie więcej niż bardzo mało). Przygotowuje dwa głębokie talerze i do jednego wbijam jajko, a do drugiego wsypuje trochę tartej bułki. Jajko roztrzepuje, tak żeby połączyło się żółtko z białkiem.
Na patelni rozgrzewam oliwę z oliwek (tak żeby przykryła dno na około 3 – 4 milimetry). Kawałki indyka najpierw wkładam pojedynczo do jajka, dokładnie w nim otaczam i szybko przekładam do talerza z tartą bułką. Lekko obtaczam mięso w bułce i na rozgrzaną patelnię. I tak z wszystkimi kawałkami. Kiedy wszystkie stripsy są już na patelni, co jakiś czas przewracam je na drugą stronę, sprawdzając czy się nie przypalają. Mamy uzyskać z jednej i drugiej strony efekt złocistej panierki.
Teraz mam czas na obranie kawałka ogórka, pokrojenie na okrągłe kawałki. Tak przygotowanego ogórka przekładam do miseczki. Do szklanki wlewam 1,3 małego opakowania jogurtu naturalnego i dodaje do niego łyżkę cukru. Dokładnie mieszam i wlewam zawartość do miski z ogórkami. Dokładnie mieszam.
Kiedy ziemniaki są już miękkie, odcedzam je i do garnka z odcedzonymi ziemniakami dodaje pół łyżki masła. Czekam aż się rozpuści i dokładnie rozgniatam ziemniaki łyżką. Następnie dodaje do nich dwie łyżki oliwy, na której kończą się właśnie smażyć indycze filety. Znów dokładnie rozgniatam. Powstaje puszyste ale lekkie puree ziemniaczane. I gotowe, można zgasić „ogień” pod indykiem i podawać danie. Smacznego!
Zobacz podobne przepisy:
- Indyk w sezamowej panierce
- Puree z selera
- Pizza dla dziecka
- Puree z dyni
- Kotlet schabowy (obiad)
- Placki ziemniaczane
- Parówki dla dzieci
- Pieczone ziemniaki z ziołami