Pasztet z kaczki deluxe

To pierwszy wpis w Nowym Roku 2020, więc należą Wam się życzenia – obyśmy, obyście trwali w szczęściu i spokoju, bo jak tak patrzę na to co się dzieje, to ten spokój chyba jest najważniejszy. Ten spokój to też zdrowie. Więc najlepszego.

To pierwszy wpis noworoczny i trzymajcie kciuki, żeby nie był ostatni. Ponieważ jak widzę to tendencja rok do roku była spadająca. W zeszłym chyba tylko dwa lub trzy przepisy, więc proszę życzcie mi, żeby w tym roku tendencja szła w górę. Bo tak przez ostatnie dwa lata, to generalnie w każdym obszarze wszystko spadało. Chociaż ostatnio mam nadzieję chyba idzie w górę. Jestem ekspertem od nowego tematu, do tego rower gastronomiczny prawie już gotowy i w tym roku postaramy się go uruchomić. Trzymajcie kciuki.

W tym mijającym roku, jeśli śledzicie fan page Prymitywnej na Facebooku, który jest trochę bardziej aktywny niż tutejsze nowe wpisy, to wiecie, że pierwszy raz w życiu przygotowywałem sam Wigilię. No i do tego prawie sam pierwszy dzień świąt. Spore wyzwanie, znów czułem się jakbym robił czterdziestkę kumpla 🙂 chociaż przyznam szczerze, że pierwszego dnia to już lekko wymiękłem. Ale udało się chyba całkiem całkiem – było nawet więcej niż 12 dań wigilijnych. Zresztą w związku z tym, że Ninka była na obiedzie (a w sumie została do połowy kolacji), to najpierw był wegetariański obiad (krem z czosnku, pesto ze świeżej bazylii i na deser niezwykły sernik mango, na którego przepis może niedługo tutaj włożę), a potem dopiero ta główna część, czyli kolacja z: barszczem z uszkami z kapustą i grzybami, pure z ziemniaków z zielonym groszkiem i pulpetem z dorsza, a potem to już z górki: przecudownym pierwszym raz tak przeze mnie robionym (też obiecuje przepis) bigosem wegańskim pieczonym w piekarniku (sic!), pasztetem z soczewicy, struclą z makiem, bigosem z brukselki i jarmużem (bardzo ostrym), pieczarkami z patelni oraz naprawdę dobrymi śledziami świątecznymi, ale tym razem jednymi z wymyślonym przeze mnie nowym przepisem (na słodko). Narobiłem się, ale było warto bo smakowało.

No i ten pasztet, już jako świąteczne danie, pierwszy raz robiłem pasztet z kaczki, zrobiłem wg własnego uznania. To znaczy nie korzystałem z żadnego przepisu. Nieskromnie napiszę, że zachwycił. Nie tylko mnie, ale wszystkich, dosłownie wszystkich, którzy próbowali. Nawet w zestawieniu z pasztetem taty wygrał w cuglach. Jestem z niego dumny, dlatego dostał miano pasztety deluxe. Jak coś wygrywa z pasztetem mojego taty to już na pewno musi być deluxe. Zresztą naprawdę zachęcam do przetestowania tego przepisu, na karnawałowych domówkach może zrobić prawdziwą furorę i sprawić spore zaskoczenie.

Oczywiście w święta w związku z tym wszystkim było spore obżarstwo, ale wiecie co, zauważyłem, że jak się tak samemu dużo robi na te święta, to jakoś tak nie idzie w boki. To zmęczenie daje pozytywne efekty.

Jednak, żeby świąt nie mieć za bardzo na sumieniu, po świętach miałem zaplanowane narty. Tutaj tylko dosłownie trzy słowa na ten temat. Pierwsze – czemu Wy ludzie jeździcie do Zakopanego? Jeśli oczywiście jeździcie. Dosłownie po drugiej stronie Tatr i drugiej stronie granicy (wyjdzie, że nie jestem patriotą, ale to nie do końca – odciążenie Zakopanego to też swego rodzaju patriotyzm, nie uważacie?) jest najpięknieszy mały ośrodek narciarski z wspaniale przygotowanymi stokami, zawsze śniegiem i w uroczej miejscowości. Moim zdaniem to najfajniejszy ośrodek najbliżej Warszawy 🙂 – Tatrzańska Łomnica. Jedźcie spróbujcie tego wszyscy. Prymitywna Kuchnia była już dwa razy i solidnie rekomenduje (co prawda to nie Włochy, ale blisko i mówią po naszemu 😉

Dwa, było cudownie. Codziennie rano (stosunkowo) narty, potem turnieje w Fifę 20 (mieliśmy wielki ekran i rzutnik i wygrałem łóżko :), a potem zabawa. Tutaj chce nadmienić, że kocham Hotel Sasanka, powtarzałem to wielokrotnie w czasie wyjazdu, ale publicznie i oficjalnie napiszę jeszcze raz – kocham Hotel Sasanka, niby dwie gwiazdki, niby jedzenie tylko przyzwoite, ale 100 metrów od wyciągu i niezwykle sympatyczna obsługa (poza jedną sprzątaczką, która na nas doniosła, że łóżko zepsuliśmy, zamiast posprzątać pokój 😉 Ale przede wszystkim kocham Hotel Sasanka za to, że ceny tam skalkulowała Zuzana Martinkowa (to już dla nas postać legendarna, każdy chciałby wiedzieć kim jest i jak wygląda) – kto śledził Facebooka ten wie o co chodzi 🙂

No i trzecie, poza cudownymi widokami, warunkami i jazdą,

wieczorem w Tatrzańskiej Łomnicy, co prawda nie złapiecie kaczki na pasztet, ale możecie trafić zupełnie przypadkiem na koncert najlepszego słowackiego DJ’a EKG i poznać niezwykłą serdeczność Słowaków.

Także polecam tą miejscówkę, podobnie jak ten przepis na pasztet z kaczki, w wersji deluxe 🙂

Metryczka:

Czas przygotowania: strasznie długo, jakieś 3 godziny

Czas pieczenia: 50 minut

Temperatura pieczenia: 180 stopni Celsjusza

Dla ilu osób: taki rarytas, to po małej porcji to i na niewielkie wesele wystarczy

Ile ma kalorii: jak myślicie dlaczego pasztet nazywa się pasztet? bo ma wszystkiego za dużo 😉

Składniki na cudowny świąteczny pasztet z kaczki:

  • 1 kaczka cała
  • 2 uda z kaczki 
  • 1 pierś z kaczki 
  • 3 jaja kurze
  • 10 dużych pieczarek 
  • 40 dkg wątróbki drobiowej (z kurczaka)
  • 1 spory seler
  • 2 duże marchewki 
  • 1 spora pietruszka (korzeń)
  • 1 średnia cebula
  • 1 średniej wielkości kawałek pora
  • mały pęczek świeżej kolendry
  • 1 czerstwa bułka pszenna
  • czarny pieprz 
  • 6 plasterków słoniny wędzonej zawijanej w pieprzu (ja miałem litewską, można kupić u nas w sklepach)
  • sól 
  • majeranek suszony
  • gałka muszkatołowa 
  • trochę masła i bułki tartej (do wysmarowania foremki)

Przepis na pasztet z kaczki deluxe:

Przepis poniekąd nie jest trudny, ale niestety żmudny. Znaczy trzeba się narobić, chociaż oczywiście nie te 4 bite godziny, po prostu długo gotować trzeba kaczkę.

Ale od początku. Zacząłem od rozebrania kaczki, nie było to łatwe ponieważ… wstyd się przyznać, robiłem to pierwszy raz w życiu. Ale jakoś dałem radę, czyli odciąłem nogi, skrzydła i piersi a to co zostało przeciąłem na pół. Kaczkę tak rozebraną umyłem, to samo zrobiłem z piersią i kaczymi udami. Przełożyłem do wielkiego gara na rosół i zacząłem gotować. Dokładnie tak jakbym chciał zrobić rosół z kaczki. Czyli co jakiś czas trzeba było odszumować, a jak już szumowiny znikły to dodałem do gara warzywa (opaloną cebulę, seler, pietruszkę, marchewkę, pora) oraz dodałem nie za duży pęczek świeżej kolendry. Dodatkowo wsypałem kilka ziarenek czarnego pieprzu. Tak gotowałem około 1,5 – 2 godziny. Powstał z tego bardzo, ale to bardzo tłusty rosół.

W czasie kiedy kaczka się gotowała na patelni obsmażyłem wątróbkę drobiową (tylko lekko przyprawioną pieprzem i solą), dodając tak mniej więcej w połowie smażenia pokrojone na spore kawałki pieczarki. Pamiętajcie tylko – wątróbka nie może być przeciągnięta, musi być usmażona ale na miękko. Taka jest najlepsza.

Przygotowałem foremkę (nabyłem taką teflonową jak widać na zdjęciu elegancką, polecam) smarując ją masłem i wysypując bułką tartą spód oraz boki 🙂

No i od teraz zaczyna się najciekawsza zabawa. Kiedy miałem gotowy rosół, wyciągnąłem wszystkie części mięsa i odstawiłem, żeby trochę przestygły. Kiedy były ciepłe ale nie gorące, obrałem dokładnie kaczkę z kości, a mięso oraz skóry przerzuciłem do miski (generalnie chodzi o to, że w zasadzie poza kośćmi, reszta ma wylądować w misce, natomiast jeśli kaczkę gotujemy bardzo długo to większość tłuszczu wytapia się i zostaje w rosole, o którym będzie jeszcze dalej). W międzyczasie do rosołu wrzuciłem całą czerstwą bułkę przekrojoną na 3 – 4 części (nie muszą być równe).

Tak przygotowane mięso oraz skóry dwa razy przepuściłem przez maszynkę (czyli zmieliłem) na najmniejszych oczkach. To nie było łatwe, raz zmielona kaczka jest bardzo klejąca i nie jest przesadnie przyjemne powtórne mielenie, ale czego się nie robi dla łatki „deluxe” (chociaż mam kolegę, który akurat tą czynność uwielbia). Kiedy mięso było już zmielone, do tego samego pojemnika zmieliłem wyciągniętą z rosołu bułkę, wszystkie warzywa, który były w rosole (dokładnie wszystkie, ma zostać sam wywar z tłuszczem) oraz wątróbkę z pieczarkami. Wszystko w misce dokładnie wymieszałem i przyprawiłem solą, pieprzem oraz gałką muszkatołową. Dodałem około szklanki lub nawet ciut więcej tłustego rosołu z kaczki (czyli tej wody, w której ją gotowaliśmy), żeby pasztet nie był zbyt suchy. Na tym etapie próbujemy jak przyprawimy i wymieszamy, oczywiście do smaku – ma być odpowiednio słone i pieprzne (jak kto lubi), więc można próbować i doprawiać, również po dodaniu tłustego rosołu z kaczki.

proTIP: Tutaj warto dodać, że lepiej polegać przy przyprawianiu na kimś powiedźmy ze smakiem takim wyważonym pomiędzy „ale słoneee”, a „spocę się, a i tak zjem”. Lepiej też najpierw nie doprawić i doprawiać w czasie sprawdzania smaku. U mnie na testera smaku niestety napatoczył się zupełnie nie przypadkiem Jacek, który lubi dosolone, więc dobrze, że stałem obok. Tak to ten sam Jacek, któremu robiłem jedzenie na 40tkę i ten sam, który uważa, że jak przytył 1 kg (słownie: jeden kilogram) w czasie świąt, to większa tragedia niż ta czterdziestka na karku.

Następnie do masy wbiłem 3 kurze jaja i wymieszałem (i na tym etapie już nie próbujemy, więc musi być odpowiednio przyprawione zanim wbijemy jajka). Bardzo dokładnie wymieszałem. No i prawie, już prawie…

Tak przygotowaną masę przelałem do mojej dużej foremki (wystarczyło jeszcze na drugą mniejszą), wyrównałem jej powierzchnie łyżką i udekorowałem na górze (jak widać na zdjęciach) litewską wędzoną słoniną w pieprzu (6 – 7 plasterków), następnie całość dokładnie posypałem majerankiem.

Tak przygotowane ciasto na pasztet z kaczki włożyłem do piekarnika wcześniej rozgrzanego do 180 stopni Celsjusza na około 45 – 50 minut (trzeba obserwować, bo co piekarnik to piekarnik, czy pasztet się nie przypala na górze). Po tym czasie ostudziłem i voila. Pasztet z kaczki deluxe jest gotowy. Można się nim zajadać. Smacznego!

 

Zobacz podobne przepisy:

Komentarze

Fatal error: Uncaught Exception: 12: REST API is deprecated for versions v2.1 and higher (12) thrown in /wp-content/plugins/seo-facebook-comments/facebook/base_facebook.php on line 1273