Dzisiaj zrobiłem tatara. Okazało się, że kupiłem trochę za mało polędwicy wołowej (ha, po 115 PLN za kilogram, to jednak lekka przesada), więc nie podałem go klasycznie tylko „na kanapkach”.
Zainspirowała mnie do tego nasza firmowa wigilia. Fakt, to już szmat czasu, ale jednak cały czas mam ją w pamięci. Założenie było takie jak większości firmowych wigilii, czyli najpierw jemy, później pijemy. Darek zebrał zamówienia kto co pije i wyszło, że będziemy świętować łychą.
Niestety na stole pojawił się tatar. Zresztą jedzenie było całkiem, całkiem. Ten tatar na początku sobie tak czekał, do czasu kiedy pojawił się pierwszy ochotnik na skosztowanie. Nie był to jednak porcjowany tatar podany każdemu z osobna, a cała, wielka, ogromniasta patera z tatarem wyłożonym na kawałkach bagietki.
Skończyło się źle, bo przecież tatara nie zapija się łychą. Była więc łycha, wódka, tatar i w sumie do dzisiaj nie wiem co z tego czym zapijaliśmy. Ale było przednio. A ten tatar zrobił na mnie tak niebagatelne wrażenie, że od tego czasu zdarza mi się zamawiać tatara. Co jest o tyle dziwne, że nigdy wcześniej jakoś za surowym mięsem nie przepadałem.
Dzisiaj więc zrobiłem tatara, takiego co od razu jest wymieszany z wszystkimi składnikami. Polecam go stanowczo i wydaje mi się, że jest na tyle delikatny, że posmakuje każdemu.
Metryczka:
Czas przygotowania: 10 minut
Dla ilu osób: składniki na 1 porcję
Ile ma kalorii: nawet Jacek może, to nie ma wcale
Składniki na tatara wołowego na kanapkę:
- 10 dkg polędwicy wołowej
- pół ogórka kiszonego
- pół niedużej cebuli
- 1 żółtko jaja kurzego
- pół łyżki oliwy z oliwek
- 6 śledzików anchois
- świeżo mielony czarny pieprz
- sól
Przepis na prawdziwie męskiego (hm, ale to nie szowinizm) tatara:
Cebulę i ogórka bardzo drobno pokroiłem (bardzo drobna kostka). Przełożyłem do osobnych miseczek. Przygotowałem pozostałe składniki (żółtko, oliwę, pieprz i sól oraz śledziki anchois).
Kawałek świeżej polędwicy wołowej dokładnie umyłem i wysuszyłem papierowym ręcznikiem. Oczyściłem z błony (mi się trafił kawałek z taką błonką z jednej strony) i pokroiłem na wąskie paski. Następnie przez około 6 – 8 minut siekałem nożem szefa, tak żeby mięso było bardzo miękkie i delikatne (następnym razem nagram film z siekania wołowiny na tatara).
Generalnie to siekanie wygląda tak: siekam, mięso dzieli się na małe kawałeczki, po czym zbieram je w kulę i dalej siekam. Czynność powtarzam wielokrotnie, aż mięso będzie miało gładką, „smarowalną” konsystencję.
Tak przygotowane mięso przełożyłem do miski, dodałem świeżo mielony pieprz (dość sporo), żółtko, 1 łyżkę posiekanej cebuli i 1 łyżkę posiekanego ogórka. Dokładnie wymieszałem i dodałem pół łyżki oliwy z oliwek. Jeszcze raz wymieszałem, dodałem trochę soli i jeszcze raz wymieszałem.
Podawałem na chlebie żytnim, dodając na każdą kromkę po jednym śledziku anchois i posypując jeszcze świeżo mielonym czarnym pieprzem. Tatar na kanapkę gotowy. Smacznego!
Zobacz podobne przepisy:
- Tatar z udźca wołowego
- Tatar z ligawy
- Tatar z wędzonego łososia
- Bitki wołowe w sosie własnym
- Polędwiczki w sosie sezamowym na ostro
- Najprostszy gulasz wołowy
- Pulpety wołowe w pomidorach Gordona Ramsaya
- Polędwiczki wieprzowe z warzywami na sposób chiński