Smalec ze skwarkami

Smalec. Smalec rzec można i Prymitywna Kuchnia to powinna być para. Para od dawien dawna, a tu taki klops. Czy wyobrażacie sobie, że w całej historii Prymitywnej Kuchni ani raz nie pojawił się smalec! Nie ma tu, czy raczej nie było do teraz, przepisu na smalec. Skandal. No ale cóż, może powinno tak być, zaczął na jajecznicy, a skończy na smalcu?

Nie, nie chce jeszcze kończyć, ale smalec wreszcie będzie. Bo wczoraj na bazie jakiegoś takiego nerwu sytuacyjnego (znaczy, generalnie nie specjalnie miłych okoliczności) wzięło mnie na zrobienie smalcu. Raz, że nerw, dwa że pogoda jakby lekko się zmieniła, co oznacza przejazd z Południowych Włoch na Syberię w jedną dobę. Może to właśnie to. Pogoda i nerw, dwa czynniki smalcolubne.

Zimno jest to chce się jeść tłuściej. W końcu już dawno zrzuciliśmy… bikini i slipy. No ale powiem Wam, nie wiem jak jest w innych regionach Polski, że jak już wpadłem na ten smalec, to potem zderzyłem się z wielkim problemem gdzie kupić słoninę. U mnie w okolicy, czyli na Wilanowie w Warszawie kupienie słoniny to nie lada wyzwanie. Pisząc wprost – nigdzie się nie da kupić. Dopiero po godzinie szukania (no uparłem się) w 7 sklepach, na koniec znalazłem ostatni kawałek smalcu w jednej dużej francuskiej sieci na A. No i się udało. Także przepis poniżej, wyszedł wybornie, chociaż niech nie zwodzi Was kolor, który nie jest taki tradycyjnie biały, ponieważ dodałem sporo przypraw.

Jednak, żeby nie było tak zupełnie na golasa, bez żadnej story, to napisze co mnie kiedyś spotkało. Trochę będzie to odnosiło się do tej niemożności zakupu słoniny i dyskusji, którą niedawno odbyłem w Kuchni IKEA (o tym będzie osobny wpiso-przepis, bo to nie kuchnia z IKEA, tylko kuchni IKEA, w której się gotuje i dyskutuje i je czy jakoś tak 😉 – taki koncept). Dyskusja dotyczyła między innymi (ciekawszymi tematami) tego, że dzisiaj dzięki dyskontom takim jak Biedronka czy Lidl, Polacy w każdym miejscu Polski mają dostęp do szerokiej gamy produktów. Czyli, że możemy żreć więcej i do tego żreć ciekawiej. Nie wiem czy koniecznie zdrowiej, ale zostawmy temat. Miała być story.

Otóż jakieś 20 lat temu. Jezu, jak to było dawno, byłem na spływie kajakowym, w czasie którego przepływaliśmy przez miejscowość Ukta. I w tejże Ukcie (o czym być może już nawet pisałem), siedząc na przystanku PKSu i rozmyślając o tym gdzie by tutaj obejrzeć mecz jakiś eliminacji do Ligi Mistrzów (czy czegoś co wtedy było) z moim przyjacielem Krzysztofem, spotkaliśmy człowieka z reklamówką. Reklamówka świadczyła o tym, że owy człowiek, raczej dużo od nas starszy był w sklepie i z niego właśnie wraca. I wyobraźcie sobie co owy człowiek miał w tej reklamowce, ponieważ ową wiedzą się z nami podzielił, zapraszając nas na wspólne oglądanie meczu i biesiadowanie (sic!) u niego w domu.

W reklamówce miał wielki kawał słoniny. No i flaszkę. Pierwszy raz wtedy ktoś częstował mnie czystą słoniną polaną octem. Później jeśli to się zdarzało to raczej w północnej części Azji. Nie zjadłem. A o tym, że telewizor mu się w czasie tego meczu spalił i dlaczego miał bruzdę na środku głowy, to musicie poszukać w innym przepisie, bo już tam to opisywałem. Tutaj chciałbym się jedynie zastanowić, a w zasadzie rzucić pytanie – czy dzisiaj miałby reklamówkę z Biedronki? Jedno jest pewne, jeśli tak, to na pewno w niej nie byłoby słoniny. BO W BIEDRONCE NIE MA SŁONINY, są za to… awokado 🙂

Metryczka:

Czas przygotowania: około 3 godzin

Czas w lodówce (lub na chłodnym balkonie): przez nockę jest gotowy

Dla ilu osób: na kilka co najmniej

Ile ma kalorii: s MA lec

Składniki na tradycyjny smalec ze słoniny wieprzowej:

  • 500 gram słoniny wieprzowej
  • 200 gram boczku (ja miałem francuski boczek już pokrojony)
  • 1 biała cebula (średniej wielkości)
  • 1 czerwona cebula (mniejsza)
  • 1 szalotka
  • oliwa z oliwek (do smażenia cebuli i boczku)
  • pół łyżeczki cukru
  • suszony majeranek
  • sól
  • pieprz czarny
  • słodka suszona czerwona papryka

Przepis na wyborny smalec polski:

W zasadzie mógłbym tutaj wkleić moją dzisiejszą rozmowę z Whastupa, ponieważ przepis właściwie już tam wpisałem. Uznajmy zatem, że to będzie pierwszy przepis „whatsupowy” Prymitywnej Kuchni.

Dobry mi ten smalec wyszedł. Zrobiłem tak: pół kg słoniny, 200 gram boczku, jedna biała cebula, jedna czerwona, jedna szalotka.

Słoninę rozpuszczałem z 2 jak nie 3 godziny na wolnym ogniu (wcześniej ją pokroiłem na małe kawałki). Ale i tak zostało dość sporo skwarków. A na patelni podsmażyłem boczek i cebulę. Przyprawione pieprzem. Słodką papryką i majerankiem.

Na koniec rozpuszczania słoniny, dodałem z patelni cebulę i boczek i ściągnąłem z „ognia”. Dokładnie wymieszałem i dodałem trochę soli i majeranku jeszcze. No i wystawiłem przelane do słoika na balkon. Rano był gotowy smalec.

Ot i tyle :). Polecam szczególnie z ogórkiem kiszonym, którego ja niestety nie mam 🙁

A tu dowód, że to pierwszy wpis przepis Whatsupowy 🙂 i to na wyborny smalec.

baner_eboka

Zobacz podobne przepisy:

    Nic nie znaleziono

Komentarze

Fatal error: Uncaught Exception: 12: REST API is deprecated for versions v2.1 and higher (12) thrown in /wp-content/plugins/seo-facebook-comments/facebook/base_facebook.php on line 1273