Kiedy myślę sobie prymitywna kuchnia, to widzę właśnie takie dania jak brukselka z szynką. Wiem, wiem, wielu z Was prymitywna kuchnia kojarzy się z ogniskiem, ewentualnie jakimś paleniskiem i niemal surowym mięchem popijanym piwem.
Dla mnie ta prymitywna kuchnia to jednak coś innego. To smaczne jedzenie, którego przygotowanie nie jest trudne. Jest prymitywnie proste. Gdzie połączenie kilku produktów (w tym przypadku tak naprawdę trzech: brukselki, wędliny i bułki tartej) stwarza syte, ale i dobre jedzenie. To kuchnia, w której nie trzeba mieć wielu garów, wielu talerzy, wiele sprzętu. Co więcej, nie potrzeba aż tak wielkich umiejętności jakich w swoich programach telewizyjnych wymaga od uczestników Gesslerowa czy inny Ramsay.
Dlatego piszę tego bloga. Nie jestem wybitnym kucharzem. Nigdy takim nie będę. Śmiem twierdzić, że nie jestem nawet dobrym kucharzem. Jednak to nie znaczy, że nie umiem zrobić potraw, które czasami innym smakują. Smakują też mnie. To jest sedno. Ma smakować temu, dla kogo robisz. Jeśli robisz dla siebie, rób tak, żeby spełnić swoje oczekiwania. Jeśli robisz dla innych, zapytaj ich „jak lubią”?
Ja osobiście bardzo lubię ostre rzeczy. Uwierzycie lub nie, ale będąc w Chinach poznałem co to ostry i zapewniam Was, że w Polsce w niewielu miejscach możecie spotkać się z czymś prawdziwie ostrym. Ja w zasadzie w Polsce spotkałem się z tym dwa razy w swoim życiu. Tak, dwa razy płakałem jedząc i się nie poddając naprawdę ostre potrawy. W Chinach można płakać kilka razy dziennie, szczególnie w Syczuanie.
W Polsce pierwszy raz płakałem na studiach, kiedy panu w naszej ulubionej kebabowni (wtedy kebab miał smak, obecnie „na ulicy” ciężko o dobrego kebeba, co ma wiele przyczyn od ilości wypijanego alkoholu zaczynając a na starzeniu się podniebienia kończąc) pod koniec wieczoru (żeby nie napisać „nad ranem”) powiedziałem, że proszę „kululewsko ostrego”. Postarał się.
Drugi raz płakałem całkiem niedawno, bo w ubiegłe wakacje, kiedy niedaleko mojego bloku rozstawił się street foodowy festiwal smaku, czy czegoś tam. Do burgerów kolejka była na godzinę stania, więc stanąłem po burito. Kobieta zapytała mnie jak ostre w skali od 1 do 7 (gdzie 1 to nie ostre). Więc wybrałem 7. Ona zapytała wtedy „Czy na pewno?”. Popatrzyłem na nią z politowaniem i powiedziałem, że tak. Ona odwróciła się do całego staffu, który tam się krzątał i z głębokim uśmiechem na twarzy zawołała „pierwsza siódemka dzisiaj” (a był raczej koniec festiwalu, niż początek). Po czym dali mi to burito.
Płakałem. Zjadłem 3/4. To burito nie miało smaku. Żadnego. Ono było tylko ostre.
Ale wracając do sedna. Ja lubię ostre (chociaż raczej 5 – 6, a nie 7 w powyższej skali). Więc moje potrawy zazwyczaj są bardziej ostre niż klasyczne. Potem na „gościach” przekonuje się, że za ostre. Dlatego warto wcześniej zapytać. Tyle banałów ode mnie.
Jeśli chodzi o tą brukselkę, to uwielbiam. Zazwyczaj smakuje mi taka klasyczna, po prostu z bułką tartą. Dzisiaj jednak miał to być mój cały obiad, więc dodałem do niej wędlinę. Jest świetna. Smak brukselki, taki lekko gorzkawy z nutą słodyczy, dopełniony dobrą chudą szynką. Niebo w gębie. Polecam.
Metryczka:
Czas przygotowania: 20 minut (tak długo, ze względu na gotowanie brukselki)
Dla ilu osób: dla 1 osoby (jeśli jako dodatek to starczy dla 2, 3 osób)
Ile to ma kalorii: to kapucha, więc nawet jeśli jakieś ma…
Składniki na pyszną brukselkę:
- pół kilograma brukselki
- 8 – 9 plasterków szynki (ja miałem 3 rodzaje, szwarcwaldzką, od chłopa i wyborową)
- łyżka bułki tartej
- oliwa z oliwek
- masło
- czarny pieprz mielony
- sól
Przepis (prymitywna kuchnia w 100%):
Rozpisałem się nad przepisem, to tutaj nie będzie za długo. Bo to proste jak barszcz (w sumie nigdy nie robiłem).
Obrałem brukselkę i ugotowałem w lekko osolonej wodzie (około 15 minut, byle się nie rozgotowała, no i wrzucamy jak ziemniaki do zimnej i gotujemy). Na patelni rozgrzałem oliwę z oliwek z odrobiną masła. Wędlinę pokroiłem w cienkie paski i podsmażyłem na patelni.
Kiedy wędlina była podsmażona (mniej więcej jak wędlina do jajecznicy), na patelnie wrzuciłem odcedzoną brukselkę i wymieszałem. Popieprzyłem i posoliłem jeszcze trochę. Znów wymieszałem. Zmniejszyłem „ogień” (u mnie z 4 do 3 w skali 1 – 10) i dodałem jeszcze łyżkę masła. Kiedy masło się roztopiło wsypałem na całą brukselkę łyżkę, może nawet ciut więcej, bułki tartej. Bardzo dokładnie wymieszałem, żeby bułka wymieszała się z roztopionym masłem i „okleiła” brukselkę. Danie gotowe. Smacznego!
Zobacz podobne przepisy:
- Zielony groszek z bułką tartą
- Łagodne kotlety mielone
- Makaron neapolitański
- Roladki schabowe z zielonym szparagiem