Prymitywna kuchnia ma ogrom pracy. Może kiedyś to opiszę. Ale chyba jeszcze ze wcześniej. No i nie jest tak, że nic nie gotuje. Piątek był dniem mega gotowania. Krewetki, rosół… no i mięso na hit. Tego jeszcze nie było. Lasagne bolognese. Taką klasyczną. Tak mi się przynajmniej wydaje. Och. Była dobra.
Mięso warto przygotować dzień wcześniej, ale nie jest to wymagane.
Ja miałem ochotę na lasagne, szczególnie, że kupiłem świeże płaty makaronu. Więc w piątek przygotowałem mięso, ale lasagna była idealnym dodatkiem do meczy Polska – Gruzja. Była też tak niesamowita jak końcowy wynik uzyskany przez naszych biegaczy.
A wcześniej? I też później? Idealny weekend. Dwa dni na dniach Konstancina, przygotowanych bardzo bardzo. Nie będę już powtarzał, jak kocham to miejsce. Ten spokój, wczasowość, nieustające poczucie urlopu.
No i dwa dni w restauracji Konstancja, która w końcu skusiła nas „nowym menu i nowym szefem kuchni”. Przyznam, że szef kuchni jest całkiem. Karta dań dość krótka, ale przyjemna. Dania, choć trochę niedoprawione, bardzo dobre (ja jadłem pstrąga z borów tucholskich i sałatkę z grillowanym kurczakiem). Jednak obsługa… zdecydowanie nowa (2 dzień w pracy) i w związku z tym…
… masakra. Na pytanie o to, czy marchewka jako dodatek dla dziecka, jest na słodko, odpowiedź:
nie wiem, nie próbowałam, ja tu pracuję dopiero drugi dzień
Knockoutująca. Kompletnie. Do tego inne smaczki jak: podawanie sztućców po podaniu posiłku, czy podanie naszej trójce głównych dań, żeby czwartej osobie powiedzieć
a czy Pani zamiast łososia mogę podać pstrąga? bo łososia pomyłkowo wydałam innemu gościowy, który nie przyznał się, że to nie jego danie
poniżające 🙂
To masakra i dramat jakiś kompletny, żeby w miarę przyzwoitej knajpie, nie być w stanie przeszkolić personelu. Nawet jeśli pracuje dopiero dzień, czy dwa. Napiszę to jeszcze raz. MASAKRA!
Ale tak, żarliśmy przez weekend okropnie. A na dodatek tę lazanie. Ale poza obsługą, w zasadzie wszystko było bardzo ok. Więc polecam i to bardzo 🙂 i Konstancję i moją lasagne bolognese.
BTW wybaczcie mi wyjątkowo słabe zdjęcia tej lazanii. To wina uniesienia końcówki meczu Polska – Gruzja 🙂
Metryczka:
Czas przygotowania: 3 godziny
Czas pieczenia: 35 minut
Temperatura pieczenia: 200 stopni Celsjusza
Dla ilu osób: od 4 do 6
Ile ma kalorii: w bolognese
Składniki na lasagne bolognese nie do końca klasyczną:
- 500 gram mięsa mielonego wieprzowego (czyli pół kilo)
- 350 gram sera żółtego (ja wziąłem ser salami, ale możecie wziąć goudę lub mozzarellę)
- 2 średnie marchewki
- pół średniej cukinii
- 4 ząbki czosnku
- 1 puszka pomidorów bez skórki
- 8 dużych płatów makaronu lasagne (u mnie takie 25 na 10 cm, najlepiej świeże)
- pół kostki masła
- 2 łyżki mąki pszennej (czubate)
- pół litra mleka (ja miałem 2%)
- 1 łyżeczka gałki muszkatołowej
- suszone zioła prowansalskie
- oliwa z oliwek
- sól
- czarny świeżo mielony pierz
- słodka suszona czerwona papryka
Przepis na lazanię:
Najpierw przygotowałem mięso. To zajmuje najwięcej czasu. To praktycznie bardzo podobne mięso jak to dla spaghetti bolognese. Chociaż ciut, może inne. A więc:
W garnku średnim rozgrzałem oliwę z oliwek i wrzuciłem świeżo zmielone mięso wołowe. Dodałem dwie, trzy szczypty soli i świeżo zmielony pieprz i wymieszałem. Smażyłem na dość sporym „ogniu” co chwilę mieszając. Dodałem 4 rozgniecione i grubo pokrojone ząbki czosnku i znów wymieszałem.
Marchewkę przekroiłem na pół (wzdłuż) i pokroiłem w cienkie talarki. Dodałem do mięsa i znów wymieszałem. Następnie cukinie przekroiłem na pół i pociąłem też w cienkie talarki. Dodałem do mięsa. Wymieszałem. Dodałem sporo suszonych ziół prowansalskich i słodkiej mielonej czerwonej papryki. Wymieszałem.
Po mniej więcej 5 minutach smażenia, dodałem puszkę pomidorków włoskich bez skórki, wymieszałem. Zmniejszyłem „ogień” i na takim smażyłem co jakiś czas mieszając przez mniej więcej 2 godziny. Tak, żeby powstał dość gęsty mięsny sos.
Ja w tym momencie przerwałem i kończyłem następnego dnia, ale może od razu przystąpić do robienia lasagne.
Przygotowałem sos beszamel. W małym rondelku rozpuściłem pół kostki masła. Dodałem dwie łyżki mąki pszennej i mieszając zrobiłem zasmażkę. Kiedy zasmażka była jednolita (nie było grud, tylko taka dość gęsta masa), zacząłem dodawać mleko. Najpierw szklankę, a potem powoli resztę. Cały czas mieszając. Kiedy dodałem całe pół litra mleka, cały czas mieszając dodałem łyżeczkę gałki muszkatołowej, pieprzu i soli. Mieszałem gotując na niewielkim ogniu, tak żeby sos beszamelowy trochę zgęstniał. Nie może zgęstnieć całkiem, bo to sos do polewania lazanii. Czyli ma być lekko tylko gęsty.
Kiedy beszamel był gotowy, wziąłem się za skomponowanie lasagne. W wysokim naczyniu żaroodpornym położyłem na spodzie dwa duże płaty makaronu do lazanii. Polałem je 3 łyżkami beszamelu i wyłożyłem 1/3 mięsa (które ja przygotowałem dzień wcześniej, więc je lekko podgrzałem, ale może być przygotowane dosłownie tego samego dnia). Mięso posypałem tak mniej więcej 1/4 wcześniej przygotowanego i pociętego w drobną kostkę żółtego sera.
Na wierzch położyłem 2 płaty makaronu do lazanii. Na płaty wyłożyłem 1/3 mięsa, polałem beszamelem (1/4) i wysypałem (1/4) sera. Następnie znów przykryłem płatami makaronu i znów położyłem resztę mięsa. Posypałem serem i polałem sosem beszamelowym. Na koniec przykryłem 3 płatami (tak, żeby dobrze zakryć lazanię), którą polałem beszamelem i intensywnie posypałem żółtym serem.
Wstawiłem do piekarnika rozgrzanego do 200 stopni Celsjusza na 35 minut. Po tym czasie, cudowna lasagne bolognese jest gotowa. Smacznego!
Zobacz podobne przepisy:
- Drobny makaron z suszonymi pomidorami
- Makaron z łagodnym sosem
- Spaghetti z mięsem w sosie pomidorowym (dla dzieci)
- Spaghetti z sosem pomidorowym i pomidorkami koktajlowymi
- Włoski zapiekany makaron z mięsem, cukinią i fasolą
- Makaron z pesto z roszponki
- Sos bolognese (do spaghetti)
- Polędwiczki wieprzowe w sosie porowym