To nie jest schab, który robiłem dzisiaj, ale po bardzo udanej niedzieli naszła mnie ochota na dodanie nowego przepisu. To schab, który uwielbia Ninka, obok delikatnej szynki włoskiej, jest to jedna z nielicznych „wędlin”, które moja córeczka akceptuje.
„Wędlin” – ponieważ taki pieczony schab, idealnie nadaje się do krojenia w cienkie plasterki i położenia na kanapkę. Przepis jest niezwykle prosty i jeśli do tej pory wydawało się Wam trudne zrobienia swojej, chudej i delikatnej wędliny, to polecam. Ja przyznam szczerze nie przepadam. Po prostu jest zbyt chuda. Zdecydowanie wolę pieczony karczek, ale to będzie zupełnie inna historia. No ewentualnie jeszcze schab faszerowany suszoną śliwką. Ale to też kiedy indziej…
Natomiast jeśli chodzi o dzień. Dzisiaj było pięknie. Cudowna, w końcu idealnie zimowa pogoda. Lekki mrozek, sporo białego śniegu i wycieczka w miejsce bajkowe. Wydawało się, że niewiele jest takich w Polsce. A tu spore zaskoczenie. Zamek w Bobolicach. Wykupione ruiny przez prywatnego właściciela, remontowany, czy raczej zrekonstruowany (bo ostała się jedynie jedna ściana, więc nawet trudno pisać, że to była ruina) w ciągu kilku dobrych lat i efekt nieprawdopodobny.
Bardzo ciekawe jest, że obecny właściciel zakupił tereny z zamkiem od… chłopa, który dostał te tereny od państwa. Tak, dostał po prostu grunty rolne, a przy okazji kilkuset letnie ruiny zamku. Nieźle, co? Obecny właściciel (jakiś senator? rodzina Lisieckich, o ile dobrze zapamiętałem) kupił też drugi, bliźniaczy zamek w Mirowie. Jednak tamte ruiny są w o wiele lepszym stanie niż, to co było wcześniej w Bobolicach i konserwator nie pozwala na odrestaurowanie. Lepiej, żeby stały w ruinie i się dalej rozpadały.
Generalnie zamek jest piękny, warto do niego podjechać i wybrać się na spacer do ruin w Mirowie (zaledwie 1,3 km). Zamek w Bobolicach wygląda obecnie tak:
Do tego niesamowite jest to, że wokół zamku infrastruktura jest na poziomie dobrym europejskim. Nie podjeżdża się pod zaimprowizowane parkingi (jak np. w Podzamczu, czy lepiej znanym Ogrodzieńcu), nie otaczają go stragany z chińskim badziewiem. Wszystko ładnie ogrodzone drewnianymi belkami, świetnie przygotowany parking i podjazd pod zamek. Pod zamkiem niewielki, ale gustowny hotel i restauracja. A sam zamek – mały ale pięknie odrestaurowany. Naprawdę warto. Do tego na pewno równie dobrze wygląda w zimowej scenerii (cudnie, do tego zaimprowizowana ślizgawka dla sanek, nie mogło być lepiej) jak i w czasie lata. Nic tylko jechać.
Metryczka:
Czas przygotowania: 10 minut
Czas pieczenia: 120 minut
Temperatura pieczenia: 180 stopni Celsjusza
Dla ilu osób: starczy na 3 – 4 dni dla całej rodziny
Ile ma kalorii: prawie nie ma
Składniki na pieczony schab idealny na chleb:
- 1,2 kg schabu bez kości (znaczy się świnka)
- 8 – 9 cienkich plasterków wędzonej słoniny wileńskiej
- 6 ząbków czosnku
- czarny świeżo mielony pieprz
- suszony lubczyk
- sól
Przepis na schab z piekarnika, wędlinę:
Przepis jest wybitnie prosty, aczkolwiek skuteczny:
1. Schab umyłem dokładnie i wytarłem papierowymi ręcznikami.
2. Schab natarłem solą, czarny świeżo mielonym pieprzem i lubczykiem.
3. Czosnek obrałem i pokroiłem na plasterki. Obłożyłem nim schab i położyłem go na kawałku folii aluminiowej.
4. Na wierzchu schabu położyłem plasterki słoniny wileńskiej. Jeszcze raz posypałem czarnym, świeżo mielonym pieprzem.
5. Zakryłem folią tak, żeby na górze pozostał niewielki otwór i włożyłem do brytfanki. Wstawiłem do piekarnika rozgrzanego na 180 stopni Celsjusza.
6. Po godzinie pieczenia, odkryłem folię i odlałem wytopiony tłuszcz. Wstawiłem z powrotem do piekarnika z folią rozchyloną do połowy (tak, żeby schab był już całkiem widoczny). Piekłem jeszcze godzinę.
7. Po tym czasie schab oczyściłem z czosnku, kawałków słoniny i wysuszyłem papierowym ręcznikiem. Ostudziłem. Schab na chleb gotowy. Smacznego!