Nie obijałem się ostatnimi dniami. Pewnie ciężko uwierzyć, bo na stronie tego nie widać, ale jednak tak było. Mam nadzieje, że niedługo będę mógł pokazać nad czym ślęczałem, zarywając noce. Oczywiście powstało też kilka potraw, przepisami oczywiście się będę dzielił.
Robiłem brownies (można zobaczyć fotę na fan pejdżu na fejsie), śledzie na słodko (jeszcze nie wiem czy wyszły, bo nie próbowałem), strucle makową. No ale o czym chce napisać dzisiaj to obiecany Nince domek z piernika.
Gdybym ja tylko wiedział w co się ładuje obiecując jej te pierniki. Zresztą próbowałem przekonać córcie, że może lepiej jak razem zrobimy brownies. Ale nie, czarnuszka musiałem zrobić sam. Nie chodzi, co jasne, o zrobienie samych pierników, tylko o składanie tego w domek. Dramat. Masakra. Horror. Zupełna bezradność.
Ostatecznie myślałem nawet o sklejaniu na zwykły klej. Kompletnie, ale to kompletnie nie chciało się to ze sobą skleić. Stosowałem jako klej zwykły lukier (czyli ciepła woda i cukier puder). Gigantyczny błąd.
Ten domek nie był piękny przed sklejeniem. Po sklejeniu wygląda jak cały oblany soplami lodu. Ale jest. Staraliśmy się z Ninką bardzo.
I wiecie co, możecie popatrzyć na zdjęcie, uśmiechnąć się i zapytać „co to jest?”, ale pierwsze co Ninka powiedziała swojej mamie to „Mamuś a z tatusiem zrobiliśmy dzisiaj taki piękny domek z piernika”. Dla mnie jest najpiękniejszy. Nasz pierwszy świąteczny domek z piernika. Warto próbować.
Metryczka:
Czas przygotowania: długie godziny (na cały domek, pierniki to około 15 minut plus pieczenie)
Czas pieczenia pierników: około 12 minut
Temperatura pieczenia pierników: 180 stopni Celsjusza
Dla ilu osób: można robić w wiele osób, potem wzrok cieszy (lub rani) wszystkich, którzy mogą oglądać
Ile to ma kalorii: ja tego bym nie jadł, ale Ninka kilka spróbowała i mówiła, że nawet dobre (pierniki oczywiście), na pewno ma sporo (ale nie polecam do jedzenia)
Składniki na piernik (i zrobienie domku):
- pół kilo mąki pszennej
- kostka margaryny do pieczenia (ja użyłem jakiejś taniej z dyskontu, strasznie śmierdziała w czasie topienia)
- szklanka białego cukru
- 150 gram miodu
- łyżka sody oczyszczonej
- paczka przyprawy do piernika
- dużo cukru pudru (u mnie poszło około 350 gram)
- ciepła woda
- barwniki spożywcze
- motylki do przystrojenia
Przepis (łatwo powiedzieć, trudniej zrobić):
Pierniki (ściany, dachy, podstawy) zrobiłem dzień wcześniej. Chciałem, żeby spokojnie sobie wystygły, „stężały”. No w końcu będziemy budować domki (plan był na kilka, na jednym się skończyło, także zostało mi teraz ścian, dachów, ba nawet kominów, które nie miałem zielonego pojęcia jak przyczepić).
Ok, no ale trzeba zrobić budulec, żeby była zabawa. Roztopiłem margarynę (strasznie śmierdziała, już wiem czemu nie używam margaryny). Do wysokiej miski wsypałem wszystkie składniki na ciasto (czyli, w takiej kolejności: mąkę, cukier, sodę, przyprawę do piernika, biały cukier (nie puder, ten jest tylko na lukier, czyli cement), miód) i dodałem rozpuszczoną margarynę. Dokładnie wszystko wymieszałem łychą i zacząłem wyrabiać ciasto. Jest takie trochę jak na tartę.
Rozwałkowałem na blacie na placki grubości 3 – 4 milimetrów podsypując mąką. Wycinałem ściany i przekładałem na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. W piekarniku rozgrzanym do 180 stopni Celsjusza piekłem moje materiały budowlane przez około 12 minut. W sumie wyszło materiału na około 3 – 4 niewielkich domków. Zużyliśmy na jeden 🙁
Jak zabraliśmy się do domku? Następnego dnia, kiedy materiał był suchy i zimny przyciąłem nożem boki, żeby je wyrównać. W czasie pieczenia się zaokrąglają, bo ciasto rośnie. No i dekorowaliśmy ściany przygotowanym białym lukrem (tylko ciepła woda i cukier puder. Robi się to tak: sypie cukier puder do miseczki, wlewa łyżkę ciepłej wody i jeśli jest za gęste dodaje trochę wody, jeśli zbyt płynne to cukru pudru. W ten sposób mamy dekor i zaprawę w jednym) oraz motylkami cukrowymi (kupionymi w sklepie).
Następnie kiedy dekoracje nam wyschły, staraliśmy się poskładać domek i posklejać. Nie dało rady, do kiedy nie wylaliśmy na każdą ze ścian naprawdę ogromną ilość lukru. Widać to zresztą na zdjęciu. Pewnie dużo zależy od wprawy, ale jeśli macie lepszy patent na sklejanie, napiszcie proszę w komentarzu. Dziś nie smacznego, a powodzenia!