Pierniczki świąteczne na szybko

Przyznam, że się weekendowo rozpędziliśmy z córą. No ale jak się powie A, trzeba i powiedzieć Beee. A że dzisiaj się zaczął miesiąc świąteczny, Ninka uznała, że dobrym pomysłem (zaproponowanym przez tatę), będzie zrobienie pierniczków. Może nie samo pieczenie, a przede wszystkim ich strojenie („tati, tati, ale kupimy takie lukrowe pisaki, żebym mogła malować te piernik?”, „Ninuś lukier zrobimy sami”, „eee, ale czemu? tati, tati, proszę… [i kocie oczy]”).

W zasadzie to te pierniczki to było trochę uzupełnienie pomysłu na „prace ręczne”, którymi mieliśmy uatrakcyjnić weekend. Kupiłem taki zestaw do robienia paczek na prezenty. Tylko nie pomyślałem, że Ninka się nim nie zainteresuje przesadnie, jeśli nie ma powodu, a przede wszystkim wsadu (prezentów) do tych paczek. Więc zrobiliśmy w sobotę dwa, no i na tym zapał się skończył.

Ciężko myślałem w sobotni wieczór, do tego przy jakimś mizernym horrorze (przy mizernym horrorze myśli się wyjątkowo ciężko), co by tutaj zrobić, żeby paczki się na coś przydały i pomyślałem o pierniczkach (odnośnie zbliżającego się Mikołaja, chociaż to lekko naciągane, od kiedy to Mikołaj przynosi pierniki?). W sumie to dopiero dziś popołudniu zorientowałem się, że to już grudzień.

Pierniczki już kiedyś robiłem. Przyznam szczerze, że mało interesują mnie przepisy, w których coś trzeba wsadzić do lodówki na ileś dni. Szczególnie jak ma się czymś zająć dziecko. Więc musi to być szybkie i proste. No i przede wszystkim musi się dać spróbować od razu po wystygnięciu.

W czasie robienia tych pierniczków najfajniejsza jest doskonała zabawa, zdecydowanie lepsza niż ich jedzenie (wiadomo, wyrzuty sumienia, chociaż dla Ninki jedzenie jest chyba równie przyjemne, co robienie). Przyznam, że pierwszy raz moja sześcioletnia córcia, wspierała mnie (wręcz można napisać, robiła te pierniki) na każdym etapie (wcześniej nasza wspólna praca ograniczała się do wsypania przez córkę składników, resztę robił tata). W zasadzie gdyby nie konieczność stopienia masła (to jednak niebezpieczne), rozrobienia ciasta (sic!) i rozgrzania piekarnika, to Ninka mogłaby zrobić te pierniczki sama.

Kompletnie mam z kolei w du…, no tym z tyłu, że te pierniczki nasze są niekształtne. Wycinaliśmy je kieliszkami od wódki (no niestety innych „foremek” nie posiadam) oraz formowaliśmy rękoma. Stąd wyszły zupełnie nie jak z żurnala. Takich na pewno nie znajdziecie w sklepie i na „znanych” blogach kulinarnych.

To jednak kompletnie nie ma znaczenia, kiedy spędzam czas z córcią i razem się śmiejemy. Nie ma też znaczenia jaki syf jest po przystrajaniu pierników. Ważne, że razem z dzieckiem można zapakować je (w nasze nieszczęsne pudełka „zrób to sam”) jako prezent dla innych (Ninka przygotowała prezenty dla: mamusi (sztuk 3), dla babci jednej i drugiej, dla dziadka, dla koleżanki, która ma urodziny 11 grudnia oraz… 1, 2, nie 3 dla siebie). Polecam. Wychodzą naprawdę smaczne. Miękkie, nie przesadnie słodkie. Chyba też trochę mogą czekać na skonsumowanie i w tym czasie nie zajść pleśnią.

Ufff… się sentymentalnie zrobiło w Prymitywnej Kuchni. Obiecuje, że nie będę tak często 😉 Meritum – wbrew pozorom, nie dajcie się zwieść, robienie pierniczków w tej formie jest banalnie proste.

Metryczka:

Czas przygotowania: 20 minut

Czas pieczenia: 8 minut (dokładnie, nie ma co sprawdzać, dla jednej porcji oczywiście, bo w sumie 4 blachy piekliśmy z pół godziny)

Temperatura pieczenia: 180 stopni Celsjusza

Dla ilu osób: przygotowaliśmy 7 paczek prezentów, zjedliśmy we dwoje sporo i jeszcze zostało (wyszły 4 „blachy”, w sumie z 80-90 pierników)

Ile to ma kalorii: nie Twój problem, jeśli robisz na prezent

Składniki na pierniczki, które rozdasz na Mikołajki:

Pierniczki:

  • pół kilo mąki (z czego około 50 gram jest na podsypywanie w czasie wałkowania)
  • pół szklanki brązowego cukru trzcinowego
  • pół szklanki cukru pudru
  • 1/3 słoika miodu (płynnego, miałem słoik, na którym napisali 430 gram)
  • 1 przyprawa do pierników (chyba miałem Kamis)
  • 3 jajka (takie średniej wielkości)
  • 2 czubate łyżeczki sody oczyszczonej
  • pół kostki masła (takiej standardowej paczki 200 gram)
  • 2 łyżeczki kakao dla dzieci (ja użyłem, bo mam tylko Nesquik)

Lukier i wystrój pierników:

  • 150 gram cukru pudru
  • gorąca woda
  • pisaki lukrowe
  • pałeczki dekoracyjne

Przepis (oczywiście potrzeba pomocnika, najlepiej małoletniego):

Robiliśmy to z córcią we dwoje, więc przepis pokazuje jak można podzielić się z sześcioletnim dzieckiem zadaniami. Więc ja przygotowałem (odmierzyłem do szklane, miesek, itp.) składniki i wyjąłem wysoką michę. Czyli rozbiłem jajka do szklanki, odmierzyłem ilość mąki, sody, kakao, mąki, cukru jednego i drugiego oraz roztapiłem masło. Włączyłem też piekarnik, żeby się rozgrzał do 180 stopni Celsjusza.

Kiedy składniki są przygotowane, córcia wsypała mąkę, sodę i kakao i wszystko dokładnie pomieszała (niewielką część wysypując na mnie, siebie i blat). Dodała cukier brązowy i cukier puder i znów wymieszała. Następnie wlała jajka. Znów pomieszała. Dolała miód i znów mieszała i na koniec dolała roztopione masło i znów pomieszała.

Uff… ale się namieszało dziecko.

Zostawiliśmy w pojemniku z mąką, trochę na dnie, żeby Ninka mogła podsypywać, kiedy ja będę wyrabiał ciasto. No i zabrałem się za wyrabianie ciasta. Kiedy było już miękkie, ale zbyt klejące, prosiłem Ninke o dosypywanie mi trochę mąki. Wyrabiałem ciasto jeszcze chwilę do miękkości i nieprzesadnej kleistości. Chociaż ciasto na pierniki, ze względu na obecność miodu, zawsze jest raczej klejące.

Kiedy ciasto było gotowe, pozostało je rozwałkować (lub rozgnieść ręką), byle nie było za grube (idealnie tak z 3 do 5 milimetrów) i wycinanie, czy rzeźbienie kształtów. My większość zrobiliśmy z 30 lub 50 kielicha do wódki. Ale powstał też księżyc, bałwanek, gwiazda betlejemska oraz inne dziwne kształty.

Kiedy zapełniliśmy całą blachę (wyłożoną papierem do pieczenia) włożyliśmy, na dokładnie 8 minut, pierniczki do piekarnika, rozgrzanego do 180 stopni Celsjusza. Kiedy pierwsza porcja się piekła, my nakładaliśmy na drugą blachę, kolejną porcję. Także kiedy pierwsza blaszka wyjechała, od razu do rozgrzanego już piekarnika trafiała następna. I tak do wykończenia ciasta. Nam wyszły 4 prawie całe blachy. Ważne, żeby pierniczków nie układać za blisko siebie, bo w czasie pieczenia rosną i mogą się przykleić.

Chłodne pierniczki można zacząć stroić. Ninka do strojenia używała kolorowych lukrowych pisaków, które obecnie (w okresie przedświątecznym) chyba można kupić w każdym sklepie oraz takich kolorowych patyczków z cukru (widać je na zdjęciu). Ja z cukru pudru oraz gorącej wody zrobiłem lukier i zdobiłem nim większość pierników.

Lukier biały robi się bardzo prosto. Wystarczy wsypać do miski cukier puder i dolać łyżkę gorącej wody. Zamieszać, jeśli jest zbyt rzadki, dodać cukru pudru. Jeśli za gęsty, dodać trochę gorącej wody. Lukier na pierniczkach schnie około 2 godzin (wtedy można pakować do woreczków).

Pierniczki gotowe. Teraz należy je włożyć do foliowych woreczków, dokładnie zawiązać i zapakować w piękne opakowania prezentowe. Opisać dla kogo są i prezent mikołajkowy gotowy (jak wyglądały nasze możecie zobaczyć tutaj). Resztę można, bez większych wyrzutów sumienia, zjeść. Smacznego!

 

baner_eboka

pierniczki_na_szybko_1

Zobacz podobne przepisy:

Komentarze

Fatal error: Uncaught Exception: 12: REST API is deprecated for versions v2.1 and higher (12) thrown in /wp-content/plugins/seo-facebook-comments/facebook/base_facebook.php on line 1273