Klasyczna zapieksa z pieczarkami

Ciężki dzień. Nie ma sensu pisać czemu. Na śniadanie zjadłem przygotowane wczoraj śledzie, były zdecydowanie lepsze niż wieczorem. Chociaż śledź na śniadanie, to nie do końca udany pomysł. Szczególnie z dużą ilością cebuli. Uważajcie 😉 Postanowiłem też nie robić obiadu, bo w sumie to niewiele mi się dzisiaj chciało. Naprawdę słabo. Czasem bywa. Jeszcze tylko wieczorny mecz LM, turniej w Fifę i dobranoc.

Wracając do dnia bez obiadu, to w lodówce znalazłem (zupełnie przypadkiem by się zdawało, ale przypomniałem sobie, że chyba faktycznie wczoraj je kupiłem) pieczarki. No i jak już odnalazłem w odmętach mózgu, że leżą w lodówce jeden dzień uznałem, że dłużej tak być nie może. Pieczarka jak spędza za dużo czasu w lodówce, zaczyna pełzać jak ślimak. Nadaje się wtedy co najwyżej do kosza. Brrr… Zdecydowanie zła pieczarka.

Ok, pierwszy składnik już mam. No ale nie ma to być obiad. Hm. Mam kawałek chleba z wczoraj. Decyzja: zrobię zatem klasyczną zapiekankę z pieczarkami. Dokładnie taką jaką jadałem w osiedlowym „lunch barze” we wczesnych latach dziewięćdziesiątych. A Wy teraz się podniecacie „Zapiexami luksusowymi”. Swego czasu (jak byłem chwilę po studiach, może to nawet było w czasie, ale socjologia to ciężki kierunek, więc słabo pamiętam) w Krakowie, była też fala zapiekankowego szaleństwa na Kazimierzu. Obrzydliwe były, z jakimiś takimi nieoczywistymi sosami. Jednak oczywiście wszystkie te zapiekanki łączyła bułka, czy raczej bagietka. No ale przecież nie bułki są najważniejsze, tylko pieczarki. Więc z moim chlebem też powinno być ok.

Przyznać muszę, że nie często robię zapiekanki z pieczarkami. Zapiekanka kojarzy mi się raczej (poza „lunch barem”) z jedzeniem bardzo ekspresowym. Pieczywo, dodatki i szybko do piekarnika. Zresztą przepis na taką ekspresową zapieksę nawet bez sera już wrzuciłem. Jednak ta z pieczarkami taka nie jest. Czemu? No bo trzeba obrać pieczarki (ooo, jak ja tego nie lubię, no ale perspektywa ześlimaczenia mnie zmotywowała), a potem jeszcze je usmażyć (najlepiej tak, żeby się nie spaliły). 20 minut z głowy jak nic. Dlatego też nie trafia do kategorii „Szybkie dania”.

Wracając jeszcze do osiedlowego „Lunch baru”, to nie wiem czy pamiętacie te czasy? Chodziło się do takiej budy z wszystkim po szkole (tak, po szkole, ponieważ ja nigdy nie wagarowałem), nie tylko na zapiekanką czy hot-doga (szczerze, wolałem jednak hot-doga, mięso u mnie zawsze wygrywa), ale żeby pograć na automacie. Nie automacie „o niskich wygranych”, z których potem robi się afery, tylko takich ze strzelankami. Pamiętacie? Było. Niestety strasznie dawno temu. Ta… jak dalej będę szedł w takie nastroje, to niedługo w tych wpisach zacznę podsumowywać swoje życie 😉 Zapomnijmy więc o „Lunch barze”.

Metryczka:

Czas przygotowania: 25 minut

Czas pieczenia: 7 minut

Temperatura pieczenia: 200 stopni Celsjusza

Dla ilu osób: dla 1 osoby

Ile to ma kalorii: to ma dużo kalorii

Składniki na łatwego śledzika:

  • Pieczywo (ja użyłem chleba, bo nie miałem bułki, najlepsza byłaby bagietka)
  • 8 średnich pieczarek
  • ser mozzarella (kupiłem już startą)
  • połowa średniej cebuli
  • oliwa z oliwek
  • masło
  • szczypiorek
  • ketchup
  • zmielony czarny pieprz
  • sól
  • zmielona czerwona ostra papryka

Przepis (w zasadzie na farsz z pieczarek):

Niestety trzeba zacząć od obrania pieczarek. Więc obrałem. Ten przepis to trochę taka ściema, ponieważ w zasadzie wszystko jest tak banalne (jak się ma już ten „farsz” z pieczarek), że raczej powinien się nazywać przepisem na farsz, a nie zapiekankę. No ale po co farsz bez zapiekanki?

Pokroiłem bardzo drobno połowę cebulki i podsmażyłem na kilku kroplach oliwy, na patelni OCZEWIŚCIE (jesteśmy z Ninką fanami „Zosia z ulicy Kociej” Agnieszki Tyszki, rewelacyjnej serii 4 książek dla dzieci, w której jedną z bohaterek jest siostra Zosi Mania. Mania ma 3,5 roku i przekręca wyrazy. No i Ninka najbardziej lubi przekręcenie „OCZEWIŚCIE”. „Tati, tati, a powiedz proszę tak jak Mania to „oczewiście” 🙂 No więc oczewiście robimy to na patelni. Kiedy cebulka się lekko zeszkliła, dodałem bardzo drobno pokrojone pieczarki (bardzo drobno). No i smażyłem je, dość często mieszając, przez kilkanaście minut. Mają być ciemne, ale nie przypalone, więc raczej na małym „ogniu”. Kiedy są gotowe, odstawiłem do miseczki i dałem im trochę ostygnąć.

W tym czasie przygotowałem pieczywo i posmarowałem z jednej strony niewielką warstwą masła. Na pieczywo wyłożyłem grubą warstwę usmażonych pieczarek. Posoliłem (w czasie smażenia pieczarek nijak nie przyprawiałem), popieprzyłem i popaprykowałem. Na pieczarki położyłem niewielką (widać na zdjęciu) warstwę startej mozzarelli. Włożyłem do rozgrzanego na 200 stopi Celsjusza piekarnika i piekłem około 5 – 6 minut. Na ostatnią minutę pieczenia, zmieniłem tryb pieczenia z konwekcjonalnego (czyli grzeje po całości) na grill (czyli przypieka od góry). Dzięki temu mozzarella jest elegancko zarumieniona. Kiedy były gotowe, polałem ketchupem i posypałem szczypiorkiem. Gotowe. Smacznego!

baner_eboka

zapiekanki_klasyczne_z_pieczarkami

Zobacz podobne przepisy:

Komentarze

Fatal error: Uncaught Exception: 12: REST API is deprecated for versions v2.1 and higher (12) thrown in /wp-content/plugins/seo-facebook-comments/facebook/base_facebook.php on line 1273