Kaja do mnie dzisiaj napisała, że czekacie na przepisy. Na jej przepisy! A ja miałem nadzieję, że wyposzczę Was trochę w tym poście co się zaczyna i w weekend dopiero coś pysznego skombinuje.
No ale nie, Kaja proponuje Wam wyjątkowo postne batony z milionem kalorii i słodkie. Eh. Brak mi słów, więc niech pisze Kaja, na szczęście postnie się nie rozpisała :p:
„Kolejna odsłona moich batonów węglowodanowych na siłownię. Napiszę tylko, że wyszły wybitnie, tak – wybitnie – smaczne (kilka osób stwierdziło). Tak dobre, że zaczyna brakować skali do oceny moich wyrobów cukierniczych… Do tego są jeszcze zdrowsze, bo bez dodatku cukru (bo daktyle, a dwie tabliczki czekolady to już kompletnie i w ogóle nie mają tłuszczu, tfu cukru, postna w tym przepisie to jest chyba tylko woda – przypis Prymitywna Kuchnia) i tłuszczu!”
Metryczka:
Czas przygotowania: przy dobrej organizacji pracy ok. 20 minut
Dla ilu osób: Mnie wyszło 10 małych batoników (czyli dla dwóch osób – przypis Prymitywna Kuchnia)
Ile ma kalorii: to same zdrowe składniki, więc i kaloriami nie należy zawracać sobie głowy
Składniki na kolejne batony od Kai:
- 200 g daktyli
- 2 łyżki wody
- 50 g wiórków kokosowych
- 100 g orzechów laskowych
- 50 g migdałów w płatkach
- 2 tabliczki gorzkiej czekolady
Przepis (typowo postny, eh):
Na patelni uprażyć orzechy laskowe. Powinny być mocno przyrumienione, aby skórka zaczęła z nich sama schodzić. Zdejmujemy orzechy z patelni i usuwamy pozostałą brązową otoczkę (dobrym sposobem jest tarcie orzechów włożonych w ściereczkę) – tę część można sobie darować i użyć surowych orzechów laskowych, ale moim zdaniem prażone są po prostu lepsze. Do malaksera wrzucić uprażone i obrane orzechy laskowe oraz płatki migdałów i posiekać na małe kawałeczki – ale nie na proszek. Przesypać do dużej miski i dodać wiórki kokosowe.
Daktyle wrzucić do malaksera z wodą i zmiksować na gładką masę – w konsystencji powinno przypominać marmoladę. Masę z daktyli przełożyć do misy z sypkimi składnikami i dokładnie wymieszać. Teraz wystarczy całość przełożyć na brytfankę wyłożoną papierem do pieczenia i dokładnie ugnieść. Od was zależy jak grube chcemy zrobić nasze batony.
Teraz polewa – na razie masa jest dość luźna w konsystencji, niezdatna do jedzenia bez użycia sztućców. Żeby batony były zwarte, polewa musi być po obu stronach!
W kąpieli wodnej topimy czekoladę (w jednym garnku gotujemy wodę, drugi kładziemy na nim z czekoladą w środku) i rozsmarujemy połowę na wierzchu batonów. Wkładamy batony na kilka minut do zamrażarki – tak, żeby czekolada zastygła. Wyjmujemy i kładziemy czekoladą do dołu na kawałku papieru do pieczenia. Teraz długim nożem kroimy blok na batony, ale nie rozdzielamy ich jeszcze! – kroimy teraz, bo później czekolada mogłaby się pokruszyć – teraz będzie po prostu łatwiej. Wkładamy na papierze z powrotem do brytfanki i smarujemy wierzch (ten pokrojony – który wcześniej był podstawą) pozostałą czekoladą.
Wkładamy na kilka minut do zamrażarki. Wyciągamy, kładziemy blok na desce – tak, żeby leżał nakrojoną stroną do góry (a polewą bez nacięć do dołu) i kroimy wzdłuż nacięć. Oczywiście można sobie darować to stopniowanie i pokroić, jak już całość jest oblana polewą, obawiam się jednak, że czekolada z góry mogłaby się pokruszyć przy wbijaniu noża.
Gotowe! Smacznego!
Zobacz podobne przepisy:
- Batony energetyczne z płatkami i czekoladą
- Zielone pesto
- Proste ciasto czekoladowe (z Nutellą)
- Muffinki czekoladowe
- Muffinki mocno czekoladowe bez mleka
- Muffinki (i plaskatki) czekoladowe jajko niespodzianka
- Sticky toffee pudding
- Batony energetyczne sezamki