To danie jest esencją Prymitywnej Kuchni. Jest tak prymitywne jak nagłówki polskich portali informacyjnych, banda oficerów Wojska Polskiego pokazana w filmie „Jack Strong”, ba nawet dorównuje prymitywizmem marszałkowi Kulikowowi (zobrazowanego u Pasikowskiego). Wygląd ma zaś nie gorszy od Saszy Iwanowa.
Skąd porównania do filmu o Kuklińskim? Gdzieś przeczytałem, że to thriller na „nasze możliwości”. Jeśli tak, to źle świadczy o naszych możliwościach. W zasadzie to świeżo jestem po obejrzeniu „Jacka Stronga” i jestem pod niebywałym wrażeniem słabości tego stronga.
Nie będę się tutaj przesadnie rozpisywał, jednak największe moje zastrzeżenie dotyczy gry Dorocińskiego. Moim bardzo skromnym zdaniem, strasznie na siłę postać Kuklińskiego budowana jest jako targanego emocjami romantyka. O boże, jak on cierpi w tym filmie. I w tym wszystkim ta cała banda kretynów, która za mordę trzymała społeczeństwo przez dobre pół wieku, się kompletnie w tym nie orientuje. Jakie to jest słabe.
Nie tak wyobrażałem sobie agenta CIA w polskim wojsku. Myślę, że CIA też go sobie takim nie wyobrażała. To jedno z zastrzeżeń, jest ich oczywiście więcej, ale przecież miało być o kaszance, a nie filmowej kiszce.
Moja kaszanka jest prymitywna, tak też wygląda. No i smakuje jak kaszanka. Słowo wyjaśnienia skąd właśnie taka, z patelni? Przecież zazwyczaj kaszanka kojarzy się z taką kichą usmażoną na grilla, która elegancko się z tej kichy ulewa. Od jakiegoś czasu taką też lubię i nawet czasem zjem. Jednak kiedyś, dawno, dawno temu, nie zjadłbym takiej za żadne skarby.
W kiszce najbardziej przerażała mnie kiszka. Czyli jelito świńskie, w które zapakowana jest kaszanka. Dlatego jak tylko w domu była kaszanka, mam wyciągała mi ją z kichy i elegancko podsmażała z cebulką i boczusiem na patelni. Taka kaszanka we mnie została. Dlatego jak sobie teraz robię w domu, nie za często (ostatnio jadłem chyba z pół roku temu i to kupną z grilla w jakiejś knajpie), to właśnie taką.
Jak smakuje? Lepiej niż kiszka z grilla. Bo doprawiona, z dobrą wędlinką i cebulą. Taka prymitywna kaszanka de luxe. Nie polecam przed randką (BTW możecie wziąć udział w konkursie na moim fan page na fejsie) , ale czasem, dla zjedzenia czegoś innego, jak najbardziej.
Metryczka:
Czas przygotowania: 15 minut
Dla ilu osób: porcja dla jednego chłopa
Ile ma kalorii: i tak pójdą w kiszkę, who cares.
Składniki na kaszankę Prymitywnej Kuchni:
- 2 małe kaszanki
- 1 nieduża cebula
- 3 średnie szalotki
- kilka plasterków wędliny (w moim przypadku szynka)
- świeżo mielony pieprz kolorowy
- sól
- mielona czerwona ostra papryka
- oliwa z oliwek
Przepis (wybitnie prymitywny):
Obrałem cebulę i szalotki i pokroiłem w kostkę. Kilka plastrów wędliny również pokroiłem w niewielkie kawałki (raczej dość chaotycznie). Podsmażyłem wszystko na patelni z rozgrzaną oliwą z oliwek.
Kiedy cebulką była już szklista, kaszankę pokroiłem w cienkie talarki i wrzuciłem na patelnie. Nie mieszałem, tylko lekko posoliłem, przyprawiłem świeżo zmielonym kolorowym pieprzem i czerwoną papryką. Wtedy dokładnie wymieszałem.
Dosłownie chwilę podsmażyłem i dokładnie każdy talarek kaszanki miażdżyłem drewnianą łychą, tak żeby kaszanka zrobiła się jednolitą papką wymieszaną z cebulą i szynką. Zmniejszyłem „ogień” (z 6 na 4, u mnie w skali 1 – 10) i dokładanie mieszałem. Smażyłem jeszcze około 4 – 5 minut. Danie gotowe. Podałem z bułką oraz ogórkiem konserwowym (substytut małosolnego, który do kaszanki pasuje najlepiej). Smacznego!