Przepis na sajgonki przysłała mi Kaja, niby jako prezent z okazji zbliżającej się rocznicy. W sumie to wolałbym sajgonki, ale… Polecam.
„To taka zdrowa wersja sajgonek, bo nie smażone i nie mają ciężkiego wsadu. Zrobiłam je właściwie z kilku powodów: po pierwsze – miałam do zużycia pierś kurczaka, po drugie – nie miałam wielu produktów, które mogłabym użyć do innego dania z piersi kurczaka; i wreszcie, po ostatnie – kupiłam jakiś czas temu papier ryżowy i cały czas czekał, żebym te sajgonki na zimno zrobiła.
Pora była zatem idealna, same sprzyjające okoliczności. Danie jest bardzo dobre, lekkie i w sumie łatwo się je robi. Do tego w środek można wpakować właściwie wszystko to, na co ma się ochotę – ja zrobiłam z tego, co akurat miałam w lodówce. Ale na pewno będę próbowała z innych warzyw. Chciałabym też zrobić kiedyś wersję z dodatkiem makaronu ryżowego – wtedy będzie bardziej treściwe – teraz go niestety nie miałam w domu.”
Metryczka:
Czas przygotowania: 30 minut
Dla ilu osób: wyszło 20 sajgonek, wydaje się dużo, ale tą porcją średnio najadły się dwie – ale to raczej danie nie do najadania, a do podjadania.
Ile ma kalorii: mało, to lekkie danie.
Składniki na lekkie sajgonki:
- 5 liści kapusty pekińskiej
- 1 pierś kurczaka (czyli taka jedna cała, znaczy dwie połówki)
- Pół papryki czerwonej
- 1 pomidor średni
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżka oliwy
- 1 mały kawałek świeżego imbiru (jak pół kciuka)
- sól
- 2 opakowania papieru ryżowego małego (w jednym opakowaniu jest chyba 12 arkuszy papieru – można z dużego papieru, będzie łatwiej zwijać)
Przepis na sajgonki Kai:
Zaczęłam od przygotowania kurczaka, bo musi lekko wystygnąć, przed faszerowaniem papieru. Pokroiłam kurczaka na małe paseczki. Patelnię rozgrzałam z łyżką oliwy, wrzuciłam kawałki kurczaka , dodałam starte na tarce czosnek i imbir.
Całość posoliłam i smażyłam chwilę, aż kurczak lekko się zrumienił. Mięso zdjęłam z palnika. Umyłam warzywa. Liście kapusty pekińskiej ułożyłam na sobie i pokroiłam w cienkie paski, podobnie paprykę i pomidora (tu warto dodać też świeżego ogórka albo marchewkę, ja akurat nie miałam).
Półprodukty były gotowe, przygotowałam więc sobie „stanowisko” do zawijania springrollek. Na blacie rozłożyłam ścierkę, postawiłam duży talerz z wodą (to do moczenia arkuszy), przygotowałam talerz na gotowe rollki. Ja robiłam je trochę taśmowo – nie jeden po drugim, tylko kilka na raz… W każdym razie, brałam arkusz, moczyłam w wodzie, kładłam na ścierce i tak kolejne kilka arkuszy – tyle ile zmieści się na raz (obok siebie oczywiście, nie na sobie) na materiale.
Następnie na każdym zmoczonym arkuszu kładłam odrobinę kapusty, paseczek papryki i pomidora, i kawałek kurczaka. Potem każdy arkusz po kolei zawijałam – jak krokieta czy gołąbka – najpierw zawijamy raz do przodu, potem zawijamy boki do środka i zwijamy do końca w przód. Ważne, żeby nie dać za dużo farszu, bo możecie mieć problem z zawijaniem. Gotowe sajgonki odkładamy na talerz i tak obrabiamy kolejne arkusze, aż do wyczerpania produktów.
Gotowe sajgonki ułożyłam dookoła talerza, a na środku podałam w miseczce ostry sos chilli (kupny, z buteleczki).
Voilà a! a właściwie Itadakimasu!
Zobacz podobne przepisy:
- Sajgonki z mięsem
- Pieczone pałki z kurczaka w miodzie
- Rosół
- Filet z indyka w pomidorach
- Kurczak na szpinaku
- Pierś kurczaka a la gyros
- Gyros z kurczaka
- Kurczak z pędami bambusa