Odkąd zrobiła się wiosna z Ninką chodzimy do Konstancina, żeby karmić wiewiórki. W Konstancie jest ostatnio bardzo dobrze. Ja uwielbiam park. Lubię iść do tężni. W zeszłym roku przeczytałem tak kilka książek, siedząc przy „grzybku”. Widzę, że jest coraz lepiej.
Otworzyli tam w nowym domu kultury bardzo fajną kawiarnię. Nina uwielbia tam bezę waniliową. Więc ją dzisiaj staraliśmy się odtworzyć. Nie udało się. Nasz krem jest zdecydowanie bardziej delikatny. Nie jest też, aż tak mocno waniliowy, ponieważ nie używaliśmy ekstraktu, tylko prawdziwej wanilii z laski:) Jest, niestety trzeba to przyznać, wybitny. Nie tylko ja tak myślę…
No cóż. Tort bezowy jest zawsze pyszny. Szczególnie ten zrobiony wspólnie z Ninką. Więc polecam 🙂
Metryczka:
Czas przygotowania: mniej więcej 30 minut
Czas pieczenia: 1 godzina 10 minut
Dla ilu osób: mniej więcej dla 8
Ile ma kalorii: bez kalorii (bo w tym przypadku lepiej o nich nie myśleć;)
Składniki na tort bezowy:
- 6 białek (z sześciu jaj kurzych, takich średnich)
- 300 gram cukru pudru
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 1 łyżka soku z limonki
- 1 łyżka z soku z cytryny
- szczypta soli
- 2 kubeczki 30% śmietany kremówki (takich po 200 gram)
- 10 dkg świeżych malin
- 30 borówek amerykańskich (można pominąć, ale będzie lepszy)
- 2 laski wanilii
- 250 gram serka mascarpone
Przepis na bezę z delikatnym kremem malinowo waniliowym:
Najpierw przygotowaliśmy bezy. Trzeba to zrobić wcześniej, ponieważ bezy muszę ostygnąć i wyschnąć. Więc zrobiliśmy to rano. Bezy zrobiliśmy tak:
W wysokiej misce ubiliśmy białka z szczyptą soli na sztywną pianę (mikserem oczywiście). Dodaliśmy powoli 250 gram cukru pudru cały czas miksując. Na koniec (piana powinna być taka ładnie połyskująca) dodaliśmy łyżkę mąki ziemniaczanej i po łyżce soku z limonki i cytryny.
Przygotowaliśmy dwie blachy i rozgrzaliśmy piekarnik na 160 stopni Celsjusza (pieczenie konwekcyjne). Na blachach rozłożyliśmy papier do pieczenia i talerzem, takim o średnicy mniej więcej 30 – 35 cm odrysowaliśmy okręgi (na jednym i drugim papierze). Przygotowaną wcześniej masę białkową, podzieliliśmy na pół i wyłożyliśmy na papierze do pieczenia (1 i 2), równomiernie rozprowadzając łyżką.
Wstawiliśmy do piekarnika i piekliśmy przez 30 minut w temperaturze 160 stopni Celsjusza. Po tym czasie zmniejszyłem (tak już ja, Ninka nie brała w tym udziału;) temperaturę do 110 stopni Celsjusza i piekliśmy (a może to piekarnik piekł;) przez jeszcze 40 minut.
A potem stygły w uchylonym lekko piekarniku aż do wieczora (czyli do 18.00).
Wieczorem jak już płaty bezowe wystygły, zaczęliśmy przygotowywać dwa kremy.
Do dużej miski wlaliśmy 400 gram śmietany kremówki i mikserem ubijaliśmy na bitą śmietanę (a na co innego;). Kiedy śmietana się ubiła dodaliśmy 3 łyżki cukru pudru i dalej ubijaliśmy. Następnie dodaliśmy wanilię z dwóch lasek wanilii (tak łyżeczką wyciągniętą z dwóch lasek). Dodaliśmy 250 gram serka mascarpone i zmiksowaliśmy.
Powstał idealny krem waniliowy (Nina smakowała i mówiła, że przepyszny). Do małej miski przełożyliśmy 3 czubate łyżki tego kremu. Do tej małej miski dodaliśmy około 100 gram malin i zmiksowaliśmy. Powstał cudowny, różowy, malinowy krem. Do drugiej miski z waniliowym kremem dodaliśmy jeszcze około 30 borówek amerykańskich i wymieszaliśmy krem łyżką (nie miksowaliśmy, borówki mają być w całości w kremie).
Na koniec na jedną bezę odwróconą „do góry nogami” wyłożyliśmy krem waniliowy (zostawiając w środku miejsce na malinowy). A następnie w środek dodaliśmy cały malinowy. Przykryliśmy drugą bezą i tort waniliowo – malinowy gotowy. Jest nieprawdopodobną bombą kaloryczną, ale jest wyśmienity. Smacznego!
PS
na dole zdjęcia z truskawkami i borówkami lekko oprószonymi cukrem pudrem to jedynie sugerowany sposób podania 😉
