Sałatka z karczochami i suszonymi pomidorami

Muszę się pochwalić, że rzuciłem palenie. W zasadzie, odpukać to jestem w fazie rzucania. Nie palę już tydzień. To mimo wszystko dość długo. Szlag mnie trafia i chce mi się żreć.

No właśnie żreć mi się chce okropnie. Dlatego czasem muszę wymyślać sobie, powiedzmy, zdrowe przekąski. Jak właśnie taka sałatka, czy może raczej surówka z pomidorów, karczochów i kaparów.

Ale wracając do palenia. Mimo, że nie jestem jakiś jeszcze bardzo zaawansowany wiekowo, to palę (tfu, paliłem) dość długo. Od 19 roku życia.

Zawsze mnie to w jakimś sensie cieszyło, że palić nie zacząłem jako bachor, tylko świadomie będąc pełnoletni. Wcześniej jako dziecię oduczyłem mojego tatę palenia (co moja mama mi do tygodnia temu cały czas wypominała). W dość ciekawy sposób zacząłem palić tak na stałe. Na pierwszym roku studiów podpalałem z moim kuzynem Olkiem tak przy okazji imprezy jakiejś. To znaczy, jak szliśmy na piwo, to paliliśmy. Ale w ciągu dnia, na trzeźwo (tak to nazwijmy) nie.

Nie wiem, w sumie nie pamiętam, czy pisałem w jaki sposób pierwszy raz pojechałem do Mongolii? Znaczy jak do tego doszło. Było tak, że rzuciłem (już pomnę, bo to długa historia) hasło w jakiś zimowy wieczór w czasie koncertu jazzowego w „Piec Art” na Szewskiej w Krakowie (chodziliśmy tam na koncerty co tydzień, jakieś 30 razy w roku) „słuchajcie, a może by tak w wakacje pojechać do Mongolii?”. Do mniej więcej dwudziesty znajomych. No i wszyscy byli chętni. Ale jak przyszło do wyjazdy to zostałem ja i Olek. No i pojechaliśmy.

Wracając do fajek. Wtedy paliliśmy właśnie tak okazjonalnie (można było jeszcze w knajpach palić, a koncert jazzowy to był idealny moment na palenie papierosów). Ale jadąc do Mongolii zbieraliśmy informacje, co powinniśmy zabrać. Znaleźliśmy, że w Mongolii dobrze mieć karton fajek na prezent. Bo Mongołowie sporo palą (to fakt, do tego wtedy paliło się tam wszędzie, dosłownie, pierwszy raz w życiu widziałem palących papierosy w autobusie miejskim). W Polsce wtedy papierosy już nie były jakieś najtańsze, a że jechaliśmy koleją transsyberyjską, postanowiliśmy kupić karton papierosów w Moskwie.

No i kupiliśmy karton niebieskich Chesterfieldów (zawsze mi się te fajki kojarzą z wybitnym Remarque i jego „łukiem triumfalnym”). Tyle tylko, że jak już zaczęliśmy jechać kolejką (to w sumie 5 dni w pociągu) i poznaliśmy naprawdę fantastycznych Rosjan, naszych kompanów podróży, to sporo czasu spędzaliśmy w komnatie dla kurienia. No i okazało się, że nasz karton to skończył się już w Irkucku (po 4 dniach). Wcale nie dlatego, że nasi kompanii nam je zabierali.

Także w nałóg wpadłem jadąc, a potem w Mongolii. Paliliśmy potwornie dużo. Jadąc na Gobi naszym UAZem sanitarką, co godzin była komenda „cigareten pauzen”, w zasadzie tylko dlatego, że nasze angielskie koleżanki nie pozwalały nam palić w samochodzie. To były czasy. Dziki zachód (chociaż właściwie Wschód).

Paliłem przez 15 lat. Raz na rok (no na rok) rzuciłem. Nie palę od tygodnia. Jestem palaczem (sic!).

Heh, no tak. Szczerze, nie wiem czy wytrwam. Jak długo? Przyznam, że lubię palić. Ostatnio samo palenie nie sprawiało mi wielkiej przyjemności. W sensie dym papierosowy. Co więcej, nigdy go nie lubiłem. Np. tak od ponad 10 lat nigdy nie zapaliłbym w samochodzie, a nawet w mieszkaniu. Nie lubię gdy w samochodzie, domu, czy pomieszczeniach czuć dym papierosów. Nienawidzę palarni, śmierdzi w nich okropnie. Nawet w największe mrozy wychodziłem zapalić do ogródka. W paleniu lubię, czy lubiłem (już po tygodni to czuję), jakąś regularność: wyjścia, zrobienia sobie przerwy. Robienia czegoś. Przerwy socjalnej (w pracy najczęściej to moment gadania o pierdołach).

Lubię to, że jak stoję na tarasie, w ogródku, na balkonie – to jednak coś robię. Nie lubię bezczynności. Jak wychodzę to chce coś robić. Palenie tą potrzebę zaspokajało.

No ale rzuciłem. Powód był, czy jest prozaiczny. Palenie to zło. Gówno. Szkodzi. Ninka mnie wielokrotnie prosiła, żebym rzucił (tak jak ja kiedyś swojego tatę). „Tatuś czemu ty palisz? Nie pal, moja koleżanka z zerówki mówiła, że jej dziadek palił i umarł przez to. Ja nie chcę, żebyś ty umarł”. Kochana. Chociaż akurat mój dziadek palił od 6 do 76 roku życia. Zmarł mając 92 lata.

Rzuciłem nie dlatego, że to drogie jak cholera. Bo palenie nie jest tanie. Paczka 14 złotych (paliłem czarne Marlboro ostatnio). Paliłem prawie jedną dziennie. Około 27 paczek miesięcznie. 27 paczek razy 14 dni – 378 PLN miesięcznie. Nie mało. Rzuciłem bo nienawidzę tego porannego, a także w ciągu dnia kaszlu. Kaszel palacza jest okropny. Męczył, dalej męczy, mnie już od dawna.

No i staram się rzucić bo mnie Ninka prosiła o to. Także trzymajcie kciuki. Nie wiem czy wytrzymam. Szczególnie, że okropnie boję się, że przytyję co w moim obecnym stanie wagowym byłoby tragedią. Więc staram się nie żreć jak głupi, a jak mi się chce to robić sobie właśnie takie sałatki.

Ta powstała właśnie z potrzeby chwili. Nie palę, więc żreć się zachciało. Miałem w lodówce jednego pomidora, trochę suszonych pomidorów i przypomniałem sobie o tych karczochach w słoiku. No i rach ciach wykombinowałem. Wyszła szybko i naprawdę smacznie. Polecam.

PS

zadzwoniła do mnie mama. „Dodałeś swojemu dziadkowi 3 lata”. No to już wiecie, że fajki warto rzucić nie tylko ze względu na męczący kaszel 😉

Metryczka: 

Czas przygotowania: 8 minut

Dla ilu osób: dla jednej (słownie jednej)

Ile ma kalorii: nie ma

Składniki na smaczną letnią sałatkę (równie dobrze może być zimowa):

  • 1 średni pomidor malinowy
  • 6 suszonych włoskich pomidorów (z zalewy z oliwy z oliwek)
  • 5 kawałków karczochów (z zalewy z oliwy z oliwek)
  • 20 kaparów (z zalewy octowej)
  • świeżo ścięty tymianek (dosłownie kilkanaście listków)
  • 1 średnia szalotka
  • sól
  • czarny mielony pieprz
  • oliwa z oliwek

Przepis (ekstra szybki):

Szalotkę pokroiłem na drobne kawałki. Wrzuciłem do miski. Pomidory pokroiłem na ręczniku papierowym (położonym na drewnianej desce do krojenia, wtedy  pomidorów schodzi nadmiar wody i nasionek) w kostkę. Wrzuciłem do miski. Pomidory suszone pokroiłem w dość cienkie paski i też przerzuciłem do miski. Podobnie zrobiłem z karczochami.

Kapary wrzuciłem do miski z pozostałymi warzywami. Dokładnie wymieszałem. Dodałem listki świeżo zerwanego tymianku. Posoliłem i popieprzyłem do smaku. Wlałem około łyżki oliwy z oliwek i dokładnie wymieszałem. Danie gotowe. Smacznego!

baner_eboka

karczochy_z_pomidorami

salatka_z_pomidorami_i_karczochami

salatka_z_karczochami

surowka_z_karczochami_i_szuszonymi_pomidorami

Zobacz podobne przepisy:

Komentarze

Fatal error: Uncaught Exception: 12: REST API is deprecated for versions v2.1 and higher (12) thrown in /wp-content/plugins/seo-facebook-comments/facebook/base_facebook.php on line 1273