Fasolka po bretońsku

Jak ja dawno nie jadłem fasolki po bretońsku? No wybitnie dawno. Tymczasem tata mówił mi jakiś całkiem niedawny czas temu, że zrobił taką. No więc mam przepis od taty, no i mam długo niejedzoną fasolkę po bretońsku! Ba!

Obserwując polskie media, to trafiłem z nią w czas. No bo przecież Ukraina. A jak Ukraina to żołnierze. A jak żołnierze, to wojsko. No a nie ma wojska bez grochówki, ale też fasoli.

Składa się idealnie, poza tym, że to co się dzieje przestaje być śmieszne. Na Ukrainie, ale też w mediach. Patrząc z perspektywy człowieka, który gdzieś tam otarł się o media i cokolwiek o nich wie, to mamy do czynienia z manipulacją dużo większą niż moja mikro sugerująca jedzenie fasoli (bo Ukraina – żołnierze – wojsko, BTW to ostatnie słowo na literę Wu, które jest prostym ciągiem skojarzeniowym tak często pojawiającym się dziś w mediach, mi przez klawiaturę dzisiaj nie przejdzie).

Manipulacją z każdej strony. Wybitnie mnie to brzydzi. Szczególnie, że kompletnie pomija istotę problemu, prawdę historyczną oraz perspektywę zwykłego człowieka. Zwykłego obywatela Ukrainy, ale też Polski.

Ok, ale nie miało być o Ukrainie, czy innych Putinach. Miało być o fasolce po bretońsku. Więc będzie. Każda strona tej politycznej rozgrywki jest fasolą. A po bretońsku musicie sobie zrobić sami (nie odbierajcie, proszę, tego jako manifestu anarchistycznego;)

Ta z mojego przepisu będzie dla mnie zawsze wybitna. Ponieważ jest od mojego taty. Tata z kolei jest gwarantem jakości, który dodatkowo zawsze podkreśla mama. To prawdziwa fasolka po bretońsku.

Metryczka: 

Czas przygotowania: około 3 godzin (i noc namaczania fasoli)

Dla ilu osób: kilku rosłych wojowniku na pewno się nasyci

Ile ma kalorii: w kamaszach kalorii nie liczą

Składniki na fasolę po bretońsku:

  • 500 gram fasoli typu jaś (średniej wielkości)
  • 400 gram koncentratu pomidorowego
  • prawie kilogram kiełbasy typu „śląska” (byle nie była zbyt tłusta, ale z suchą raczej dobra fasolka nie wyjdzie)
  • pół średniej wielkości marchewki
  • pół średniej wielkości białej pietruszki
  • kawałek nieduży selera
  • łyżeczka lubczyku
  • łyżeczka majeranku
  • dwie szczypty czarnego mielonego pieprzu
  • dwie płaskie łyżeczki Vegety

Przepis (Kategorii A):

Niestety ale trzeba zacząć dzień wcześniej. Inaczej nie da rady chyba, że chcecie delektować się fasolką po bretońsku późnym wieczorem. Fasola musi nasiąknąć. Nie ma mocnych.

Dzień 1

Fasolę wsypałem do wysokiego gara i zalałem wodą tak, żeby ją całą przykryło i jeszcze drugie tyle. Odstawiłem. Fasola przez noc napęcznieje i następnego dnia będzie jak znalazł.

Dzień 2

Fasola przez noc zwiększyła swoją objętość i napęczniała, więc spokojnie mogłem się zabrać się do pracy. Wylałem pozostałą wodę, wybrałem te łuski, które się od fasoli oderwały. Fasolę przepłukałem jeszcze raz pod bieżącą wodą. Przełożyłem do gara i zalałem wodą jak dzień wcześniej (taka sama ilość). Nie martwcie się, tym razem nie zostawiamy na kolejną noc tylko stawiamy na „ogień” i zaczynamy gotować na wolnym ogniu.

W tym czasie mogłem drobno pokroić kiełbasę oraz bardzo drobno warzywa. Kiedy woda zawrzała, dorzuciłem kiełbasę. Dodałem „na oko” vegetę oraz drobno pokrojone warzywa (marchewka, biała pietruszka oraz seler). Gotowałem około 2 godzin. Trzeba uważać, żeby nie rozgotować fasoli. Nie może być zbyt miękka.

Po mniej więcej dwóch godzinach do fasoli dodałem pozostałe przyprawy oraz koncentrat pomidorowy. Dokładnie wymieszałem. Gotowałem jeszcze około 20 – 30 minut i gotowe. Pierwszego dnia fasolka powinna być raczej rzadka, ale następnego dnia zgęstnieje. Drugiego dnia jest zazwyczaj lepsza. Podajemy z chlebem. Smacznego!

baner_eboka

fasolka_po_bretonsku_1

fasolka_po_bretonsku_2

Zobacz podobne przepisy:

Komentarze

Fatal error: Uncaught Exception: 12: REST API is deprecated for versions v2.1 and higher (12) thrown in /wp-content/plugins/seo-facebook-comments/facebook/base_facebook.php on line 1273